II Liceum Ogólnokształcące im. Jana Matejki
Mateja i Korfanty w krainie Nessie
Może nie każdy ma w sobie żyłkę globtrotera, za to na pewno mają ją uczniowie Zespołu Szkół Nr 3, którzy w dniach 20 do 28 marca 2017 r. uczestniczyli w turystyczno-edukacyjnej wycieczce do Szkocji. Zamierzenie było proste – zobaczyć jak najwięcej fantastycznych miejsc, które znane są z filmów czy książek, związane ze znanymi postaciami oraz szlifowanie języka angielskiego w jego naturalnym środowisku. To drugie na dalekiej północy okazało się dużym wyzwaniem, ponieważ lokalny akcent znacznie różni się od standardowego, podręcznikowego BBC English. I o to właśnie chodziło: pokazać młodzieży, jak bardzo zróżnicowany jest język Szekspira i że ważna jest przede wszystkim komunikacja.
Trasa wycieczki pozwalała poznać sporo historii Anglii i Szkocji. Rozpoczynała się w Canterbury, gdzie wszystkich urzekły uliczki rodem ze średniowiecza i, o dziwo, słoneczna pogoda. Dalej droga prowadziła przez Oxford, gdzie mogliśmy podziwiać wspaniałe budynki uniwersytetu i zazdrościć szczęściarzom, którzy tam studiują, do Stratford-upon-Avon, czyli miejsca urodzenia Szekspira. Wieczór zwieńczył spacer przy księżycu przy opowieściach przewodnika, pana Rysia, urodzonego gawędziarza. Nocny przejazd do Szkocji minął szybko, a rano byliśmy już w Stirling. Zamek, w którym ukoronowano jeszcze jako niemowlę Mary Stuart, pomnik ku czci Williama Wallace’a i widoczne w oddali góry sprawiły, że wszyscy poczuli się jak w innej rzeczywistości. Tylko godzina drogi dzieliła nas od Glasgow z katedrą, bardzo przyjemną starówką i oczywiście stadionem Celtic Glasgow. Kolejny dzień zajęła wycieczka do Highlands. Stojąc w Glencoe Valley czuliśmy się jak sam James Bond w Skyfall, bo tam właśnie kręcono sceny powrotu bohatera do rodzinnej posiadłości. Na deser pozostał Edynburg i nie zawiódł oczekiwań. Wszyscy, którzy weszli na górę o pięknej nazwie Tron Artura zasługują na szóstkę z WF. Na zamku podziwialiśmy komnaty królewskie oraz regalia, no i przepiękną panoramę miasta. Byliśmy także w parlamencie szkockim, mieszczącym się na dole Królewskiej Mili w efektownym, nowoczesnym budynku. Czas było ruszyć na południe, ale po drodze zobaczyliśmy mur Hadriana, zwiedziliśmy ruiny opactwa Melrose i wykopaliska na terenie rzymskiego obozu Windolanda. Poniedziałek grupa spędziła w Londynie. Podróż wycieczkowym piętrowym autobusem (double-decker) pozwoliła zobaczyć najważniejsze miejsca w jeden dzień, a rejs po Tamizie zrelaksować się i poczuć jak prawdziwy Londyńczyk. Niestety, nie spotkaliśmy Williama i Kate z dziećmi, ani królowej. No cóż, może następnym razem.
Szkoda, że teleportacja sprawdza się w świecie Harry’ego Pottera, ale nie w naszym. Podróż do domu była długa, a powrót do obowiązków jak przejście do innego wymiaru rzeczywistości. Za to wrażenia, jakie przyniósł ten wyjazd, są niesamowite. Z pewnością niejeden z uczestników wyjazdu powróci w tamte strony raz jeszcze.